poniedziałek, 17 maja 2010

Gdzie dalej?

O 5 nad ranem w dwie osoby, trzy psy i cztery plecaki wylądowałyśmy w Sanoku. Pojawiło się nieuniknione pytanie - co dalej? Gdzie dalej? Właściwie nie miałyśmy z Justyną większego pojęcia, na jaką miejscowość się kierować. Na szczęście dzień wcześniej pożyczyłam mapę Bieszczad. Lat miała więcej niż ja. Godzina czekania i ruszyłyśmy. Do Ustrzyk Dolnych. Zachciało mi się jednak jeszcze dalej - na sam dół Polski. Po drodze śniadanie pod sklepem i kolejny autokar. Tak trafiłyśmy do Ustrzyk Górnych. I kupiłyśmy mapy z tego roku... A resztę dnia spędziłyśmy na poszukiwaniu noclegu. Bo w Bieszczadach sezon rozpoczyna się w weekend majowy i wszystkie schroniska, zajazdy, ośrodki, ośrodeczki, i tym podobne, mają pokoje w remoncie. Psy też nie ułatwiały zadania. W przypadku księdza, problemem był pitt-bull, co mógłby nasze czterołapne rozszarpać - "A byłoby szkoda". Tak więc na prawdziwie spontaniczny wyjazd z wiarą, że jakoś to przecież będzie, w ludzką bezinteresowność i gościnę, trafiłyśmy do Hotelu Górskiego. Gdzie dostałyśmy pyszny gorący miód pitny na rozgrzewkę. Bieszczady w końcu to ciągłe siąpienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz