poniedziałek, 1 listopada 2010

komfortowe Mistrzostwa Świata Agility

Zauważam, że na zawodach takiej rangi, z roku na rok, wszystko zmierza w kierunku bezpieczeństwa psa. Organizatorzy dwoją się i troją, by zwiększyć komfort psich i ludzkich zawodników.

Podłoże w poprzednich latach było bardzo profesjonalną wykładziną. Grubą, miękką, ale powodującą różne niespodziewane sytuacje na torze. Np. na Mistrzostwach w Montichiari w 2004 roku, uczestnicy za każdym razem ostro zakręcając podwijali wykładzinę, bądź po prostu się na niej wywalali. Co roku pojawiały się filmiki z różnymi wpadkami. Często były to właśnie upadki przewodników i ich następstwa (głównie nie w tej kolejności pokonywane przez psa toru).

Przeszkody, mimo polecania w regulaminie drewnianych, usilnie ustawiane były aluminiowe. W 2009 roku pojawił się nawet metalowy murek i skok w dal. Wszystkie raczej z ostrymi kantami. Więc kiedy pies potrącił mur, ten wydawał z siebie wielki huk. A psy, co bardziej szalone, dosyć mocno obrywały, kiedy obijały się o stacjonaty.

Pomieszczenia, w których trzymane były psy, najczęściej były wielkimi namiotami przed halą, lub jak w zeszłym roku, sąsiednią halą. Wszystko to w ogromnym hałasie. Co chwilę wymiana psów, szczekanie tych niecierpliwszych, przez co reszta raczej nie wypoczywała.

Hala rozgrzewkowa nie istniała. Natomiast istniało coś takiego jak ring przygotowawczy – czyli wydzielone na hali nieduże pola dla zawodników czekających na swój start. I tu zeszły rok należał do najbardziej nieprzyjaznych. W kolejce, już na płycie, czekało 5 par w powydzielanych kartonowymi ściankami przestrzeniach. Co delikatniejsze lub bardziej rozemocjowane psy miały problem z wyczekaniem w skupieniu na swój start. Do tego był zakaz wnoszenia jedzenia i zabawek na halę. Przy psach potrzebujących większej motywacji niż tylko sam start, trzeba było się nieźle nagimnastykować, aby przekonać go, że warto brać w całej akcji udział.

Jeżeli chodzi o tereny do spacerowania, to z tym zazwyczaj nie było problemu. Dookoła były spore przestrzenie, gdzie można było w ciszy zrelaksować się ze swoim psim zawodnikiem.

Wszystkie te elementy bardzo wpływały na jakość przebiegu każdej pary. Bardzo duże znaczenie miały umiejętności adaptacyjne. Wysoko plasowali się ci, którzy potrafili odnaleźć się w takich warunkach i potrafili dostosować je pod kątem swojego psa.

Wreszcie w tym roku w Niemczech zawody okazały się nadzwyczaj przyjazne. Mistrzostwa odbywały się na terenie dostosowanym do organizacji zawodów hippicznych. Hala była ogromna, wszyscy kibicie mieli odpowiednio dużo miejsca na rozłożenie swoich rzeczy. Nikt nikogo nie podsiadał. Podłoże było piaskowo-glinkowe, przez co nikt się nie ślizgał, a każdą nierówność wystarczyło przejechać grabkami (nie było mowy o robiących się dziurach). Przeszkody były drewniane ze spiłowanymi kantami. W wyciszonych pomieszczeniach, gdzie można było trzymać swoje psy, dla każdego kraju wyznaczone były duże końskie boksy. Pojawiło się coś takiego jak hala rozgrzewkowa (równie duża co hala główna) – każdy zawodnik miał prawo wejść na tor przed swoim przebiegiem i porobić ćwiczenia jakich potrzebował. Również kolejka zawodników na płycie była znacznie mniejsza (3 pary) na wyznaczonych większych polach. Przestrzenie wkoło hali, można powiedzieć, że idealne. Ogromne pola, dalej lasy. Było gdzie chodzić, a przy okazji sympatycznie spędzić czas z innymi zawodnikami.

Liczę na to, że Komisja ds. Agility zobaczyła różnicę i w przyszłych latach będzie dążyć do tego typu udogodnień jakie pojawiły się w tym roku. Moim zdaniem, dzięki takim zabiegom poziom Mistrzostw wzrasta. Stają się coraz bardziej profesjonalne. A przy okazji pojawiają się nowe wzorce dla organizatorów zawodów o mniejszej randze. I też one stają się bardziej profesjonalne i komfortowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz